Z wymienionych trudności zdaje sobie sprawę ale
już wstępnie obmyśliłem co i jak tak ze mysle ze da rade i dla tego
szukam najlepszego (stosunek wydajności do trudności procesu i kosztów)
sposobu.Co do czernienia to rzeczywiście użyłem wodorotlenku tylko ze
temperatura kąpieli w tym przypadku nie musiała być tak wysoka.Co
ciekawe zdążyłem zauważyć dzięki pomiarom ze jeśli ten sam kawałek po
czernieniu tylko sie opłucze bez wycierania to na jego powierzchni
będzie taka warstewka jak sadza i to zdaje sie tez jest tlenek tylko nie
związany z podłożem a po wytarciu jest czarna, gładka i odporna na ścieranie tylko ze w porównaniu z nie wycierana daje 10 stopni
mniej. Wniosek z tego żeby suszyć i nie wycierać.
Jakoś tak powyżej 25 lat temu, w "Młodym
Techniku" był opisywany sposób na wykonanie kolektora przy wykorzystaniu
rurek od świetlówek, które działały jak odbłyśnik skupiający światło.
Po umyciu rurki należało pokryć jej wewnętrzną część (do połowy
średnicy) jakimś roztworem, który tworzył warstwę jak z tyłu lustra. Nie
robiłem tego, ale artykuł zapamiętałem właśnie z powodu tego opisu -
jeśli ktoś mieszka w dużym mieście, w którym jest duża biblioteka to
może odnajdzie i zeskanuje ten numer?
Czytając wypowiedzi został poruszony wątek z czernienia miedzi.
Z uwagi, że zajmuje się tym co jakiś czas (moja praca) proponuje do czernienia ( oksydowania) użyć potasu wielosiarczek K2Sx .
Powierzchnię oczyścić z tłuszczu acetonem.
Rozpuszcza się go w wodzie. Nadaje do stopów miedzi, brązu i mosiądzu,tworząc ciemną patynę.
Dzięki nałożeniu kilku warstw można uzyskać lepszy efekt czernienia.
Ciemną patynę można także uzyskać poprzez zwiększeni stężenia roztworu.
Próbka zawsze wychodzi, arkusz blachy 1mx2m to
już inna bajka. Parę lat temu przećwiczyłem to na sobie. Wielosiarczek
czasami nazywa się wątroba siarczanowa. Samo czernienie to tylko
zwieńczenie procesu, podstawa to przygotowanie blachy, samo mycie nie
wystarczy, trzeba porządnie odtłuścić i wytrawić, bo to jest sukcesem czernienia.
Ze stężeniem to ostrożnie, bo zaczyna występować:
ja to nazywałem "efektem brzegowym" najpierw szły krawędzie a potem
środek a gdy już był środek poczerniony to zbyt gruba warstwa z krawędzi
odpadała. Przy próbkach był to efekt ledwo widoczny przy dużej blasze
tragedia.
Domowym sposobem się nie da i nawet nie próbuj. Aluminium można barwić na wszystkie kolory ale najpierw trzeba je anodować
a jest to proces gdzie trzeba użyć dużych prądów i stężonych gorących
kwasów. Proces ten polega na zdjęciu naturalnego tlenku aluminium i z
powrotem ale w sposób kontrolowany wytworzeniu też tlenku. Następnie
barwi się aluminium jak zwykłą tkaninę w barwnikach organicznych lub
nieorganicznych. Po czym zamyka się pory tlenku we wrzącej wodzie
destylowanej. Proste?
Pomalowanie też nie wchodzi w rachubę, jest to jedyny metal gdzie
właśnie ze względu na tlenek farba się nie trzyma, pod farbę trzeba
chromianować.
Jedynie proszkowo ale jest to zbyt gruba warstwa.